"Potrafię zagrać każdą rolę, w której obsadziło mnie życie. Znam wszystkie kwestie; bardzo długo je ćwiczyłam"
"Czasami kłamię", debiutancką powieść Alice Feeney chciałam przeczytać od bardzo dawna, gdyż dawno, żaden okładkowy opis nie zaintrygował mnie tak bardzo jak te krótkie zdania:
--- Nazywam się Amber Reynolds. Są trzy rzeczy, które powinniście o mnie wiedzieć: 1. Jestem w śpiączce. 2. Mój mąż już mnie nie kocha. 3. Czasami kłamię --
Amber Reynolds leży w śpiączce, w którą zapadła w wyniku wypadku samochodowego. Jej ciało nie reaguje, mózg natomiast żyje wspomnieniami, teraźniejszością i ..... kłamstwem. Usilnie próbuje sobie przypomnieć co się wydarzyło i kto jest odpowiedzialny za jej stan. Wspomnienia, luki w pamięci, kłamstwa, to wszystko przeplata się w umyśle Amber, stopniowo odkrywając niewielkie fragmenty przeszłości.
Alice Feeney w swojej powieści zastosowała formę teraźniejszej relacji oraz retrospekcji bliższej i dalszej. Bliższa, dziejąca się kilka dni przed wypadkiem, przeplatana jest z tą dalszą, czyli wpisami z pamiętnika, który prowadziła najbliższa przyjaciółka Amber, wtedy gdy obie dziewczynki miały dziesięć lat. Z czasem poznajemy ich dzieciństwo i wydarzenia, które na zawsze zmieniły ich życie. Stopniowo także poznajemy wszystkich bohaterów powieści - samą Amber, jej siostrę Claire i męża Paula, a także staramy się wyłowić z mroku wspomnień i niedopowiedzeń ich wzajemne relacje, nigdy tak do końca nie będąc pewnym co jest kłamstwem, a co nim nie jest. Wciąż szukamy odpowiedzi na pytania - kto i co doprowadziło do tragedii, oraz kim tak naprawdę są obie siostry i jakie łączą je relacje.
Autorce już od samego początku udało się mnie złapać w swoją sieć niedomówień. Zamknięta w umyśle Amber próbowałam za wszelka cenę odkryć prawdę dokładnie analizując sytuację, i kiedy już byłam pewna, że odkryłam wszystkie jej tajemnice, to nowe wydarzenia uświadamiały mi w jak wielkim jestem błędzie. Do samego bowiem końca nie znamy całości tej historii, a finałowe strony powieści całkowicie wywracają nasze domysły do góry nogami.
"Czasami kłamię" to naprawdę bardzo dobry thriller, który porwie czytelnika od samego początku, ściśnie mocno i nie puści aż do finału. Sama historia jest bardzo ciekawa, a fakt, że nie możemy być pewni czy to o czym czytamy jest faktycznie prawdą, jeszcze dodaje jej smaczku. Przymus rozwiązania tej zagadki i doczytanie powieści do końca, był dla mnie silniejszy niż zmęczenie, a to chyba najlepsza rekomendacja.
OCENA: 8,5/10
Alice Feeney w swojej powieści zastosowała formę teraźniejszej relacji oraz retrospekcji bliższej i dalszej. Bliższa, dziejąca się kilka dni przed wypadkiem, przeplatana jest z tą dalszą, czyli wpisami z pamiętnika, który prowadziła najbliższa przyjaciółka Amber, wtedy gdy obie dziewczynki miały dziesięć lat. Z czasem poznajemy ich dzieciństwo i wydarzenia, które na zawsze zmieniły ich życie. Stopniowo także poznajemy wszystkich bohaterów powieści - samą Amber, jej siostrę Claire i męża Paula, a także staramy się wyłowić z mroku wspomnień i niedopowiedzeń ich wzajemne relacje, nigdy tak do końca nie będąc pewnym co jest kłamstwem, a co nim nie jest. Wciąż szukamy odpowiedzi na pytania - kto i co doprowadziło do tragedii, oraz kim tak naprawdę są obie siostry i jakie łączą je relacje.
Autorce już od samego początku udało się mnie złapać w swoją sieć niedomówień. Zamknięta w umyśle Amber próbowałam za wszelka cenę odkryć prawdę dokładnie analizując sytuację, i kiedy już byłam pewna, że odkryłam wszystkie jej tajemnice, to nowe wydarzenia uświadamiały mi w jak wielkim jestem błędzie. Do samego bowiem końca nie znamy całości tej historii, a finałowe strony powieści całkowicie wywracają nasze domysły do góry nogami.
"Czasami kłamię" to naprawdę bardzo dobry thriller, który porwie czytelnika od samego początku, ściśnie mocno i nie puści aż do finału. Sama historia jest bardzo ciekawa, a fakt, że nie możemy być pewni czy to o czym czytamy jest faktycznie prawdą, jeszcze dodaje jej smaczku. Przymus rozwiązania tej zagadki i doczytanie powieści do końca, był dla mnie silniejszy niż zmęczenie, a to chyba najlepsza rekomendacja.
"Historia jest lustrem, a my to tylko starsze wersje samych siebie; dzieci poprzebierane za dorosłych"
OCENA: 8,5/10