Szukaj na tym blogu

czwartek, 31 stycznia 2019

SOFIA ALBO POCZĄTEK WSZYSTKICH HISTORII - RAFIK SCHAMI




"Z pewnością każdy kraj ma swoją mafię, ale tutaj mafia ma cały kraj"

W chwili gdy w moje ręce trafiła ta przepięknie wydana przez Oficynę Literacką Noir sur Blanc książka wiedziałam, że trzymam przed sobą powieść niezwykłą. Nie tylko z uwagi na to, że o przyjaźni i miłości ponad podziałami napisał mężczyzna, ale przede wszystkim dlatego, że Rafik Schami jest z pochodzenia Syryjczykiem, a jego spojrzenie na tolerancję religijną, miłość do kobiety i szacunek do drugiego człowieka jest zdumiewające. 
Historia Sofii i Karima zaczyna się w latach czterdziestych ubiegłego wieku. On jest muzułmaninem, ona chrześcijanką. Głęboko wpojone zasady religijne nie pozwalają młodym zakochanym być razem. Państwo i religia z góry ustalają drogę, po której muszą kroczyć, wymagając przy tym bezwarunkowego posłuszeństwa. Każde odstępstwo karane jest śmiercią. Morderstwa honorowe wciąż są praktykowane, a nienawiść religijna podsycana. I właśnie morderstwo honorowe, o które niesłusznie zostanie oskarżony Karim, połączy jego i Sofię już na zawsze. Ona ratuje mu życie, a on obiecuje ten dług spłacić. Okazja ku temu nadarza się dopiero po 60 latach.
Powieść Rafika Schami opowiada historię dwóch rodzin - Karima i Sofii. Te przeplatające się ze sobą historie, nie są ułożone chronologicznie. Czasy współczesne splatają się z retrospekcją, a życie naszych bohaterów z historią Salmana, jednego syna Sofii, który by ratować życie musiał uciekać z Syrii mając zaledwie 25 lat. Dziś już jako dojrzały mężczyzna, bogaty biznesmen od lat mieszkający we Włoszech, postanawia zaryzykować i ponownie zobaczyć kraj swojego urodzenia. Krok ten okazał się niestety wielką pomyłką, bo mimo czterech dekad, tak naprawdę w kraju jego przodków niewiele się zmieniło.
Autor przedstawiając nam historię naszych bohaterów, opowiada o prawdziwym życiu ludzi mieszkających w Syrii, o podziałach społecznych i religijnych, codziennym strachu, dyktaturze przywódców, słabości ludzkiej i zdradzie, ale też i o ogromnej odwadze, miłości ponad podziałami i szacunku do drugiego człowieka. Ogromną siłą i mądrością obdarzył też autor w "Sofii..." kobiety. Sofia i Aida (wielka, dojrzała miłość Karima), to odważne i bardzo silne kobiety, wręcz za silne jak na życie w arabskim społeczeństwie. To kobiety (szczególnie Aida) mające w sobie cechy kobiet wyzwolonego Zachodu, działające na granicy arabskiego moralnego prawa, dla których miłość jest ważniejsza niż religia i polityka.
Powieść Rafika Schama jest swoistym manifestem buntu przeciwko syryjskiej władzy i dyktaturze. To sprzeciw pisarza, który od lat mieszka poza Syrią, wobec podziałów i krwawych konfliktów toczących ten kraj od dziesięcioleci. To także uzewnętrznienie ogromnej tęsknoty za krajem, tęsknoty za miejscami dzieciństwa, która to nie ma nic wspólnego z ludźmi i systemami politycznymi. To zarówno wielkie rozczarowanie krajem, jak i nieśmiała wiara w bezkonfliktową egzystencje ludzi różnych religii żyjących w jednym państwie. 


"Wszystkie te miejsca, za którymi ludzie tęskną, nie spełniłyby ich oczekiwań, gdyby do nich wrócili ... nie znalazłem tu żadnych wartości, ani wyjątkowych relacji panujących w rodzinie arabskiej, ani gościnności Arabów, ani też szczególnie przyjaznego stosunku Syryjczyków do siebie nawzajem"

"Sofia albo początek wszystkich historii" to piękna książka, która pozostanie we mnie na długo. Z ogromną ciekawością sięgnę również po inne powieści tego autora. Czy będą równie wciągające co ta? Mam ogromną nadzieję, że tak.

OCENA: 8,5/10



Za możliwość przeczytania książki dziękuję 
Oficynie Literackiej Noir sur Blanc


środa, 16 stycznia 2019

TY - CAROLINE KEPNES





"Klatka, w której ptak mógłby fruwać, nie istnieje. Jedyną rzeczą okrutniejszą od małej klatki, jest klatka tak wielka, ze ptakowi wydaje się, że może latać"



Joe Goldberg to młody, oczytany i inteligentny pracownik księgarni w nowojorskiej West Village. Ocenia ludzi po tym co czytają, mówią, piszą i co zamieszczają w mediach społecznościowych. Ocenia ich szybko, porównuje do bohaterów powieści i filmów. Żyje fikcją i stworzonym sztucznie światem. Wszystko musi być tak jak w istniejącym w jego głowie scenariuszu, a każde odstępstwo skutkuje niezadowoleniem i gniewem. Joe porównuje i ocenia, bo szuka ideału, kobiety swojego życia, dla której zrobi wszystko.
Kiedy pewnego dnia progi księgarni przekracza początkująca pisarka Guinevere Beck, Joe zupełnie traci dla niej głowę. W jednej sekundzie już wie, że znalazł kobietę swojego życia, ideał którego szukał tak długo. Beck natomiast nie jest absolutnie świadoma tego, że od teraz to nie ona będzie decydowała o swoim własnym życiu, bowiem scenariusz tej znajomości już został w głowie Joego napisany, a role obsadzone.
Joe wkracza w życie Beck postępując dokładnie tak jak powinien postępować, by zainteresować sobą dziewczynę. W dzisiejszych czasach nie jest bowiem trudno czytać w kimś jak w otwartej księdze. Joe nie ma wcale jakichś wyjątkowych ku temu predyspozycji. Posługując się sprawnie mediami społecznościowymi już po paru minutach wyszukał i miał stworzony dokładny obraz  Beck i  jej przyjaciół. Krok po kroku przejmuje kontrolę, z czasem stając się panem ich życia i panem śmierci. 

Caroline Kepnes stworzyła bohatera wyjątkowego, którego jedynym celem w życiu jest uszczęśliwienie kobiety, którą kocha, usunięcie z jej drogi do wspólnego szczęścia we dwoje wszystkich przeszkód i stworzenie związku idealnego. Stworzyła romantycznego potwora, trzymanego w szachu bezlitosnej namiętności i własnych wyobrażeń. Owładniętego obsesją stalkera, który śledzi, osacza i w końcu usidla swoją ofiarę. Wszystko to podane nam jest jak na tacy, bowiem to z punktu widzenia Joego poznajemy całą tę historię. To my stajemy się nim. Słyszymy jego myśli, widzimy jego czyny. Jesteśmy umysłem psychopaty. 
Również postać Beck nie jest tak kryształowa, za jaką początkowo ją uważałam. Nie jest niewinną, słodką dziewczyną, ale świadomą swych czynów manipulantką, pragnącą za wszelką cenę dorównać światu, w którym się obraca lecz do niego nie należy. Jest obrazem, który niebezpiecznie wymyka się z ram stworzonych przez Joego. Prowokuje, kłamie i wykorzystuje ludzi do swoich celów. Jest rozczarowaniem.

"Będzie ci przykro, kiedy zrozumiesz do czego mnie zmusiłaś...dobra wiadomość jest taka, niczego nie żałuję"

Ta historia tak naprawdę mogła się przydarzyć każdemu. W dzisiejszych czasach ekshibicjonizmu społecznościowego, dzielenia się ze światem wszystkim co prywatne, bezrozumnym publikowaniem zdjęć i miejsc pobytu, zaznaczaniem celów podróży i ulubionych restauracji, ludzie tacy jak Joe wiedzą o nas wszystko. Może więc dlatego powieść ta zrobiła na mnie takie wielkie wrażenie, bo sytuacja opisana przez autorkę wcale nie jest pozbawiona realizmu. To inteligentna, mocna, obrazoburcza, przesiąknięta erotyką, miejscami przerażająca, ale nie pozbawiona humoru opowieść o obsesyjnej miłości i bezlitosnej namiętności do końca życia, którą serdecznie polecam nie tylko fanom gatunku. 

OCENA: 8/10




poniedziałek, 7 stycznia 2019

SPADEK - BEATA DMOWSKA




"Czasami wokół nas następują takie zmiany, które trudno nam zaakceptować, nawet jeśli na pierwszy rzut oka jesteśmy przekonani, że nie mogą mieć większego wpływu na nasze życie"


Ostatnio z coraz większym zainteresowaniem sięgam po powieści naszych rodzimych autorów. Przyznam się, że nie zawsze tak było. Zresztą i półki księgarń oferowały w większości światowe hity literatury beletrystycznej. Dobrej literatury polskiej było jak na lekarstwo. Coś jednak drgnęło,  i to zarówno w ofercie księgarskiej, jak i w moich literackich zainteresowaniach. Cieszę się z tej zmiany, bo dzięki niej dane mi było poznać wiele ciekawych polskich powieści. Jedną z nich jest "Spadek", debiut literacki Beaty Dmowskiej, którym autorka spełniła swoje marzenie o pisaniu, nie tylko do szuflady.

Natalia, oddana żona i matka. Zawsze w cieniu, zawsze podporządkowana rodzinie, zawsze pełna poczucia winy. Całe życie spełniająca wizje swojego męża Wiktora i tylko z jego dobrem się licząca. Nigdy jednak w oczach męża i córki nie postępowała i nie wyglądała dostatecznie dobrze by zasługiwać na pochwałę. Była psychicznym workiem treningowym, na którym swoja frustrację i wieczne niezadowolenie wyładowywała rodzina. Tak było aż do momentu kiedy Natalia odkryła zdradę męża. Z początku tylko siebie obwinia za zaistniałą sytuację, bo przecież mogła dać z siebie więcej, kiedy jednak Wiktor próbuje wmówić jej, że histeria i bezpodstawne podejrzenia są objawem choroby psychicznej, a on sam jest czysty jak łza, Natalia podejmuje decyzję o rozwodzie i przeprowadzce na wieś do domku odziedziczonego po dziadkach. Nowe życie, nowe wyzwania. Trudno jednak samotnej kobiecie mieszkać zimą w od tak dawna opuszczonym domostwie, gdzie każdy kąt i każdy mebel wyzwala wspomnienia. Stary, zaniedbany dom kryje w sobie jednak o wiele więcej tajemnic, niż to początkowo się wydawało, o czym bardzo szybko przekona się jego nowa właścicielka. Przebite opony, otwarte drzwi, mimo wcześniejszego zamknięcia ich na zamek i wrażenie, że nie mieszka w tym domu sama tylko potęgują strach kobiety. Czy to realne zagrożenie czy oznaka choroby psychicznej? A może Wiktor miał rację i jest tak samo niezrównoważona psychicznie jak jej babcia Zofia, która w przypływie szaleństwa odebrała sobie życie? Kto lub co próbuję ją z tego domu wyrzucić?

Autorka w bardzo subtelny sposób tka swoją kryminalną opowieść. Krok po kroku odsłania nam rodzinne sekrety i wiejskie tajemnice z przeszłości. Zaprasza nas do tajemniczego domu z nie mniej tajemniczą przeszłością, gdzie wydobyta na światło dzienne historia nie jest z tych zwyczajnych czy banalnych. Czasami dziecięce wspomnienia całkowicie wypaczają świat dorosłych spostrzeżeń, a Romanówka wydobywa z otchłani pamięci właśnie te najdziwniejsze, od dawna zapomniane. Czasami to co wydawało się straszne czy niezrozumiałe, było tylko chęcią ukrycia prawdy. Prawdy, którą Natalia nigdy mogłaby nie odkryć, gdyby nie ta jedyna, odważna decyzja w jej życiu. 
Powieść Beaty Dmowskiej wyzwoliła we mnie cały wachlarz emocji. Od złości czy wręcz furii na postępowanie Wiktora, poprzez dreszcz niepokoju, gdy razem z Natalią odkrywałam tajemnicę domu na wsi, aż do szczerego podziwu, gdy podpatrywałam jak nasza bohaterka próbuje, mimo piętrzących się wciąż przeszkód, stworzyć dla siebie niebanalne miejsce na ziemi. 
W powieści nie zabrakło też sporej dawki humoru, i to również bardzo mi się podobało. Ten brak sztywnej powagi, nie ujmuje w żaden sposób autentyczności fabule, ale sprawia, że całość historii wydaje się naprawdę wiarygodna. 

Jeżeli Pani Beata nie poprzestanie tylko na tej jednej powieści, to bardzo chętnie sięgnę po kolejne jej książki. "Spadek" to naprawdę godna uwagi obyczajówka z elementami kryminału, którą polecam nie tylko wielbicielom gatunku.

"Ludzie nie zawsze są tacy, jakimi nam się z pozoru wydają"

OCENA: 7/10

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu HarperCollins



czwartek, 3 stycznia 2019

ZŁAMANE DUSZE - SIMONE ST. JAMES




"Odpowiedzi szuka się wśród ludzi"


W momencie, w którym zobaczyłam opis na okładce "Złamanych dusz" wiedziałam, że muszę przeczytać tę książkę. Mroczna tajemnica przeszłości, nawiedzony dom rodem z gotyckich powieści i zniknięcie jednej z wychowanek szkoły z internatem dla sprawiających kłopoty wychowawcze dziewcząt, to iście smakowity koktajl. Przygotowany jednak z wyczuciem i z zachowaniem odpowiednich proporcji może się okazać naprawdę rewelacyjnym drinkiem. Zgrabny wybieg marketingowy czy wielka, przepyszna porcja dobrze napisanej powieści? Posmakujmy.

Vermont 1950 rok, to tutaj w murach Idlewild Hall, szkole z internatem, uczą się i mieszkają dziewczęta, które należy ukryć przed światem. Są to często nieślubne dzieci, dzieci z pierwszego małżeństwa, córki służących, czy po prostu dziewczęta zbyt mądre i zbyt harde jak na owe czasy. W Clayton Hall, w internacie przyległym do szkoły, w pokoju 3C mieszkają cztery przyjaciółki: Katie, CeCe, Roberta i Sonia. Każda z dziewcząt skrywa rodzinne tajemnice, każda z nich jest tutaj z innego powodu, ale łączy je jedno. Opowieść szeptana na korytarzach szkoły, historia przekazywana na marginesach podręczników przez kolejne pokolenia uczących się tutaj dziewcząt. Widywana i słyszana przez niejedną mieszkankę internatu postać ducha nawiedzającego mury tej szkoły. Łączy je Mary Hand. Strach jest podsycany przez kolejne opowieści i tajemnicze wydarzenia, aż do dnia, w którym znika bez śladu jedna z przyjaciółek.

Vermont 2014 rok, dziennikarkę Fionę Sheridan dwadzieścia lat temu spotkała rodzinna tragedia, jej starsza siostra Deb została zamordowana, a ciało podrzucono nieopodal ruin Idlewild Hall. Mimo iż o morderstwo został oskarżony i skazany za nie ówczesny chłopak Deb, to Fionę nadal dręczy przeświadczenie, że ta tajemnicza sprawa ma jednak drugie dno. Postanawia odnaleźć odpowiedzi na dręczące ją pytania, a szukać ich zamierza na terenie dawnej szkoły z internatem dla dziewcząt, nie wiedząc, iż właśnie ta decyzja pozwoli do końca rozwiązać nie tylko tajemnicę śmierci siostry, ale też i też poznać wydarzenia z przeszłości.

Akcja powieści biegnie dwutorowo. Na zmianę poznajemy wydarzenia z 2014 roku i te z 1950. Gęsta atmosfera  grozy obecnej w murach szkoły przeplata się z prowadzonym śledztwem w jej ruinach. Napięcie jest wyczuwalne już od pierwszych stron powieści i trzyma czytelnika, aż do ostatniej jej strony. Opowiadane przez autorkę historie są diametralnie różne, jednak doskonale się uzupełniają. Historia przyjaciółek jest mroczna, tajemnicza i tragiczna. Brak w niej dynamizmu, panuje emocjonalny chłód, nie brak w niej natomiast wszechobecnego napięcia, tej cienkiej powłoki strachu, którą przesiąknięte jest całe Idlewild Hall i gehennę wyczekiwania na niewiadome. 
Natomiast śledztwo Fiony to sprawnie poprowadzony kryminał z zaskakującym zakończeniem. Silna i zdeterminowana kobieta walczy o sprawiedliwość dla kobiet, które od mężczyzn sprawiedliwości nie doczekały. To kobiety w tej powieści są siłą napędową. Każdy przełom w śledztwie Fiona zawdzięcza kobietom. To one tak naprawdę są szkieletem tej historii. Kobieca przyjaźń, zemsta, poszukiwanie sprawiedliwości i wyrównywanie rachunków. 

Simone St. James stworzyła piękną historię. Połączenie dwóch światów, tego realnego i paranormalnego sprawiło, że całość powieści nabrała wyjątkowego kształtu. Czytając "Złamane dusze" najbardziej bałam się tego, że autorka nie poradzi sobie z pomysłem, który przelewała na papier. Wplecenie historii Mary Hand w realne wydarzenia mogło skończyć się spektakularną porażką. Stało się jednak inaczej, a zadecydowało o tym zakończenie. 

Mając za sobą lekturę tylko jednej powieści Simone St. James nie mogę powiedzieć, że jest ona jedną z moich ulubionych autorek, ale po "Złamanych duszach" wiem, że sięgnę po każdą następną jej książkę w ciemno.

OCENA: 9/10

Za możliwość przeczytania książki dziękuję 
Wydawnictwu NieZwykłemu