Szukaj na tym blogu

poniedziałek, 30 lipca 2018

ODPRYSK - SEBASTIAN FITZEK





"Nasz problem nie polega na tym, że za mało się uczymy. Przeciwnie. Naszym problemem jest zapominanie"

Ile bylibyście w stanie poświęcić własnej tożsamości, aby wymazać z pamięci zdarzenie, które nie pozwala wam dalej egzystować? Czy za cenę braku tragicznych wspomnień, pozwolilibyście zastąpić swoje całe życie, sztucznie wykreowaną przez naukowców przeszłością? Czy ten spokój ducha jest wart utraty wszystkiego co do tej pory przeżyliście i życie w permanentnej iluzji? 
Na te i inne pytania musi odpowiedzieć sobie Marc Lucas, prawnik i streetworker, który w wypadku samochodowym stracił żonę i nienarodzonego syna. Codziennie obwinia się o ich śmierć, a o winie niezmiennie przypomina mu odprysk metalu, który utkwił w jego karku. Nie można go usunąć operacyjnie, bo jest umieszczony tuż przy rdzeniu kręgowym, a każde przesunięcie go grozi paraliżem. Tak naprawdę Marc nie miałby nic przeciwko, gdyby ten odprysk go w końcu zabił. Żyje na granicy szaleństwa i prędzej czy później to szaleństwo go pochłonie. 
Pewnego dnia do idącego chodnikiem prawnika podjeżdża samochód. Marc wsiada do czarnego maybacha, a znajdujący się w nim starszy mężczyzna, który przedstawił się jako profesor Patrick Bleibtreu, roztacza przed zrozpaczonym człowiekiem wizję przyszłości bez pamięci o tragicznych wydarzeniach. Początkowo zaskoczony propozycją Marc zgadza się w końcu na wysłuchanie oferty profesora i uczestniczenie we wstępnych badaniach. Robi to jednak bardziej z ciekawości niż z rzeczywistej potrzeby zapomnienia.
Po kilkugodzinnej wizycie w klinice wraca do domu, który jeszcze rano był jego domem i widzi na drzwiach tabliczkę z zupełnie innym niż jego nazwiskiem. Drzwi otwiera mu ciężarna kobieta, która wygląda jak jego nieżyjącą żoną, a która zupełnie sobie go nie przypomina. Od tej pory już nic nie będzie normalne w życiu Marca. Od tego czasu już zawsze będzie się zastanawiał co jest fikcją a co rzeczywistością, co prawdą a co kłamstwem, i kim są ci wszyscy dziwni ludzie, którzy go otaczają? 

Po książkę sięgnęłam z uwagi na nazwisko autora, który jest  mistrzem thrillerów psychologicznych, numerem jeden w Niemczech. Jest to moje pierwsze spotkanie z jego twórczością, nie miałam więc porównania do innych jego powieści, ani nie wiedziałam czego tak naprawdę mogę się po nich spodziewać. I prawdę mówiąc, miałam wobec tej książki mieszane uczucia. Z jednej strony podobała mi się  fabuła, a także samo zakończenie, które ostatecznie okazało się całkiem logiczne, z drugiej miałam w trakcie czytania momenty, kiedy odrzucałam powieść na bok ze słowami - co za bzdura! Za każdym razem wracałam jednak do przerwanej lektury, gdyż ciekawość tego jak rozwinie się akcja była silniejsza od mojego czytelniczego focha. Ostatecznie czytanie zakończyłam słowami - nie było tak źle panie Fitzek, ale ....i tak do końca nie jestem tą powieścią w pełni usatysfakcjonowania. Brakowało mi bowiem tego jednego bardzo ważnego dla mnie elementu, tego płynnego przejścia między niesamowitością przeżyć bohatera a wyjaśnieniem całej tajemnicy, między złudzeniami a realnością. Czułam się jakbym dotarła do końca pokoju i nagle z rozmachem otworzyła drzwi do innego świata bez żadnego wstępu czy przygotowania. W jednej sekundzie byłam tam, w drugiej już jestem gdzie indziej. Zastanawiałam się, czy będąc na miejscu Marca tak szybko i bez wątpliwości uwierzyłabym w to co zostało mi wyjaśnione? Chyba jednak nie do końca.
Mimo tych wątpliwości powieść czytało mi się całkiem dobrze, więc nie będzie to na pewno moja ostatnia książka Sebastiana Fitzka i w niedalekiej przyszłości sięgnę po kolejne, a będę miała z czego wybierać, bowiem autor napisał już ich kilkanaście. 

"Czuję się jak człowiek, który połknął magnes, ale ten magnes nie przyciąga metalu, lecz obłęd. I bardzo się boję, ze jego działanie z sekundy na sekundę będzie coraz silniejsze"


OCENA: 7/10



wtorek, 24 lipca 2018

TA CHWILA - GUILLAUME MUSSO




"Po wichurze, w której zawieją dwadzieścia cztery wiatry, nic się nie ostanie"


Za każdym razem zaczynając powieść Musso zastanawiam się, czym tym razem zaskoczy mnie autor. Czy przewracając ostatnia stronę popadnę w zadumę, w kółko analizując to co własnie przeczytałam, czy wręcz przeciwnie odłożę ją szybko na bok, z zamiarem nie sięgnięcia już po nią nigdy więcej. Uwielbiam ten dreszcz niepewności, który towarzyszy mi zawsze gdy trzymam przed sobą nową, jeszcze nie czytaną przeze mnie książkę, a jej strona tytułowa jest jak klucz do tajemniczego świata wyobraźni pisarza. Nie inaczej było i tym razem. Byłam wręcz pewna, że "Ta chwila" okaże się niesamowitą przygodą.
Arthur ma 25 lat i wspaniałą karierę zawodową przed sobą. Zresztą gdy ma się 25 lat to tak naprawdę niewiele jest za, a wszystko przed. I z takim właśnie przeświadczeniem, że wszystko ma swój czas i życie będzie zawsze płynąć leniwie do przodu Arthur Costello spędzał urodziny. Nie wiedział jak bardzo się w tym swoim rozumowaniu pomylił. W tym dniu otrzymał od swojego ojca prezent - latarnie morską zwaną Latarnią Dwudziestu Czterech Wiatrów. Był to prezent niezwykły, bo obwarowany zakazami. Po pierwsze latarnia musiała pozostać w rodzinie, nie można jej było nikomu sprzedać ani odstąpić, po drugie nigdy, pod żadnym pozorem nowy właściciel nie powinien otwierać drzwi prowadzących do pomieszczenia znajdującego się pod latarnią. Nietrudno się domyślić, że Arthur od razu złamał ten drugi zakaz i stanął oko w oko ze swoim przeznaczeniem, rozpoczynając walkę z wielkim przeciwnikiem - czasem.
Kiedy Lisa, marząca o karierze aktorskiej dziewczyna, spotka na swojej drodze Arthura, nie zdaje sobie sprawy, że to spotkanie zaważy na całym jej życiu, a miłość która z czasem narodzi się między nimi będzie głęboka, magiczna i niewytłumaczalna, Arthur bowiem pojawia się w jej życiu tylko raz do roku, nie mogąc pozostać dłużej niż 24 godziny. 


"Jak żyć z człowiekiem, który istnieje tylko przez jeden dzień w roku?"

"Ta chwila" jest powieścią, która odsłania wszystkie swoje tajemnice dopiero gdy skończymy ją czytać. Nikt nie mógł mnie przygotować na emocje, które targały mną po jej przeczytaniu, nic też takich emocji nie zapowiadało. Nagle wszystko ułożyło się w zgrabną całość, a niesamowitość nierealnych zdarzeń nabrała ludzkiego kształtu. Już nie raz przekonałam się, że człowiek w starciu z niewyobrażalną tragedią jaka go w życiu spotkała, potrafi dzięki wyobraźni i umiejętności kształtowania alternatywnej rzeczywistości przeczekać najgorsze chwile życia, spróbować wstać z kolan i żyć dalej oraz, że nie wszystko dane jest nam raz na zawsze. 
Ta książka mnie absolutnie nie zawiodła. Musso i tym razem stanął na wysokości zadania i stworzył powieść, koło której nie można przejść obojętnie. W ciągu tych kilku godzin czytania na przemian kibicujemy bohaterom, złościmy się śledząc ich wybory życiowe i współczujemy obserwując zmagania Arthura i Lisy z upływającym czasem. A wszystko to zwieńczone nieprzewidywalnym zakończeniem.

Polecam ją nie tylko fanom twórczości Musso. 



"Nie zapomnij, że mamy dwa życia. Drugie zaczyna się, gdy uświadomisz sobie, że żyje się tylko raz"

OCENA: 8/10



sobota, 21 lipca 2018

W PUŁAPCE - MAGDA STACHULA




"To straszne, że jedni ludzie tak łatwo potrafią ukryć swoja prawdziwą naturę za fasadą przybranej twarzy, a inni ślepo w to wierzą"


To już moje trzecie spotkanie z twórczością Magdy Stachuli, a ostatnio można by rzec, zrobiłam sobie prawdziwy "stachulowy" maraton czytając prawie jedną jej książkę po drugiej. Dwie poprzednie powieści "Idealna" i "Trzecia"  bardzo mi się podobały, postanowiłam więc od razu sprawdzić co kryje w sobie jej najnowszy thriller "W pułapce".

Podobnie jak w poprzednich swoich powieściach autorka głównymi bohaterkami uczyniła kobiety. Ponownie również zastosowała narrację wieloosobową, która tym razem nie biegnie równolegle, ale przedstawia wydarzenia dziejące się w odstępie jednego roku. Najpierw poznajemy Klarę, która budzi się nad ranem na klatce schodowej bloku, w którym mieszkają jej rodzice. Niczego nie pamięta z minionych kilku godzin. Ostatnią rzeczą, która mgliście zarysowuje się w jej umyśle jest sobotnia impreza, na której była, i taksówka, do której potem wsiada. Jest przekonana, że urwał jej się film, a ona spędziła ostatnie godziny śpiąc na schodach, gdyby nie jeden drobny szczegół. Klara nie budzi się w niedziele nad ranem. Ze zgrozą odkrywa, że jest już .... wtorek. Co się z nią działo przez te dwa dni, co się wydarzyło w tym czasie i dlaczego ona nie pamięta ani sekundy z tego okresu?

Rok wcześniej Lisa, Polka mieszkająca w Berlinie, wracając z Krakowa do domu zatrzymuje się na stacji benzynowej przy autostradzie. Ostatnie co pamięta to damska toaleta, do której weszła. Po kilku dniach budzi się w lesie. Jej porzucony samochód odnajduje się niedaleko. Nic z jej osobistych rzeczy nie zginęło, nie brakuje nawet pieniędzy i kart kredytowych. Jedynie czego dziewczyna nie może sobie przypomnieć to wydarzenia ostatnich dni. Lisa po powrocie do domu nie radzi sobie z rzeczywistością, regularnie korzysta z pomocy psychoterapeuty i psychiatry. Zamyka się w sobie, odgradza od ludzi i coraz głębiej popada w paranoje. Wydaje jej się, że ktoś pod jej nieobecność przebywa w jej domu i przestawia przedmioty. Dla Lisy koszmar się jeszcze nie skończył.
Autorka ponownie nie oszczędza swoich czytelników. Stopniowo poznając historię obu kobiet staramy się znaleźć łączące je punkty i rozwiązać tę zawiłą zagadkę.  Dwie różne kobiety, mieszkające w dwóch różnych państwach, które prawdopodobnie nigdy się ze sobą nie spotkały zostają uprowadzone. Czy to przypadek, czy jednak jest coś co je łączy? Kto za tym wszystkim stoi? I czy uda się znaleźć odpowiedzi na wszystkie pytania nim będzie za późno?

Magda Stachula po swoim debiucie literackim została okrzyknięta mistrzynią thrillera psychologicznego. Wtedy wydawało mi się to przedwczesne, teraz jednak po przeczytaniu wszystkich trzech powieści mogę śmiało powiedzieć, że według mnie zasłużyła na ten tytuł. Podobnie jak w "Trzeciej" głównymi filarami są doskonale zarysowane pod względem psychologicznym postaci i misternie skonstruowana intryga, która trzyma nas w szachu aż do samego końca. Autorka doskonale potrafi zagłębić się w umysły bohaterów. Cała ta walka, niepewność, strach i przerażenie wynikające z przeżytych zdarzeń, przede wszystkim rozgrywa się w głowach kobiet. Poznajemy ich myśli i kłębiące się w nich emocje. Zdajemy sobie sprawę, że czasami pułapką jest sam umysł, który nie pozwala myśleć racjonalnie i powrócić na  tory normalnego życia. Do samego końca zastanawiamy się, czy uda im się z tych pułapek wyzwolić czy tez nie. Umysł jest bowiem tylko jedną z nich, ale niestety nie jedyną.
"W pułapce" jest powieścią, którą z czystym sumieniem mogę polecić wszystkim wielbicielom thrillerów psychologicznych. Ja sama już od teraz niecierpliwie będę wyczekiwać kolejnej książki Magdy Stachuli i mam nadzieję, że autorka nie pozwoli nam na nią za długo czekać.

"Wiesz, że nie zapomnisz, po co więc ta ucieczka?"


OCENA: 8,5/10



wtorek, 17 lipca 2018

TAJEMNICA DOMU HELCLÓW - MARYLA SZYMICZKOWA






" Fascynowało ją, ile ludzie ujawniają, kiedy się ich przymusi do odpowiedzi - a zwłaszcza ile ujawniają nieświadomie, próbując to i owo ukryć"



Lubicie kryminały? Bo ja bardzo. A kryminały retro? I tutaj również kiwam głową. Uwielbiam Sherlocka Holmesa, Herculesa Poirota i Pannę Marple. Tajemnice osadzone niewspółcześnie i zagadki, do rozwiązania których nie potrzeba siły ale sprytu. Nic nie daje większej satysfakcji czytelnikowi jak właśnie jej rozwiązanie. Ile radości niesie ze sobą mozolne zbieranie mało istotnych elementów tajemnicy, sklejanie ich w całość, by na koniec wykrzyknąć - wiem już kto zabił! 
"Tajemnica Domu Helclów" jest pierwszą częścią cyklu kryminałów retro, stworzonych przez Jacka Dehnela i Piotra Tarczyńskiego, kryjących się pod pseudonimem literackim Maryla Szymiczkowa. To właśnie w głowach obu Panów narodziła się postać niezwykła - Profesorowa Zofia Szczupaczyńska, mieszkająca przy ulicy Św. Jana, w XIX-wiecznym Krakowie, wraz ze swoim mężem Ignacym, i co podkreśla bardzo dobitnie wszem i wobec, profesorem Uniwersytetu Jagiellońskiego. Zofii Szczupaczyńskiej nie w głowie zagadki kryminalne. Owszem wieczorami zaczytuje się w ówczesnych powieściach sensacyjnych i opowiadaniach Poego, więc jakieś pojecie o świecie przestępczym ma, ale przecież kobiecie z jej pozycją społeczną takie rzeczy nie uchodzą i jeszcze do tego "ma tysiąc spraw na głowie, musi pamiętać o pulardzie na obiad, nie zapomnieć o kupieniu wina przeciwko cholerze i sprawdzić, czy nowa służąca dobrze wyczyściła srebra"....
Kiedy poznajemy nasza bohaterkę, nie wie ona jeszcze, że przyczyni się do rozwiązania tajemniczego zaginięcia jednej i morderstwa kolejnej pensjonariuszki Domu HelclówZ wrodzoną dociekliwością, spostrzegawczością, tupetem i inteligencją krok po kroku będzie prowadzić swoje własne śledztwo, by niczym Hercules Poirot w "Morderstwie  w Orient Expresie" wyjawić ostatecznie jego wyniki zebranym w jednym pomieszczeniu zainteresowanym. 



"Mówi się, że diabeł tkwi w szczegółach. Jeśli je należycie zagłębić, to można diabła ze szczegółów wyłuskać"



Doskonale przedstawiona atmosfera XIX-wiecznego Krakowa, historyczne smaczki wplecione w fabułę powieści, język, styl, poczucie humoru, tym wszystkim delektowałam się niespiesznie przerzucając strony książki. Tutaj tempo nie porywa czytelnika, nie ma dreszczu emocji czy nagłych zwrotów akcji. Tak naprawdę mamy do czynienia z dobrze napisaną powieścią obyczajową z wątkiem kryminalnym, w której na pierwszy plan wysuwa się nie zbrodnia, ale tło  społeczne ówczesnego Krakowa. Jesteśmy świadkami otwarcia Teatru Miejskiego czy pogrzebu Jana Matejki, spotykamy, w tym czasie jeszcze studenta medycyny, Tadeuszka Żeleńskiego późniejszego "Boya" czy słuchamy opowieści o życiu ważnych postaci tamtych czasów oraz o arystokratycznych rodach i ich koneksjach.
"Tajemnica Domu Helclów" to nie jest książka dla każdego i nie każdy czytelnik odnajdzie się w takich klimatach. Na pewno nie ci, którzy liczyli na soczysty kryminał i literacką zagadkę roku. Mnie ta książka osobiści oczarowała i na pewno już niebawem sięgnę po kolejne powieści Maryli Szymiczkowej. 

OCENA: 9/10




czwartek, 12 lipca 2018

TRZECIA - MAGDA STACHULA




"Każdy ma swoją małą, ciemną piwniczkę, do której nie lubi schodzić, od której trzyma się z daleka. Ja czuję się teraz, jakby ktoś na siłę zamknął mnie w mojej i z zewnątrz zaryglował drzwi"

To już moje drugie spotkanie z twórczością Magdy Stachuli. Jej debiutancka powieść "Idealna" bardzo mi się podobała, po "Trzecią" sięgnęłam więc z dużą ciekawością, dając tym samym autorce ogromny kredyt zaufania. 
Już sama okładka intryguje. Czytając książkę raz za razem przyglądałam się tej tajemniczej kobiecie, wyglądającej zza uchylonych drzwi z niepokojem w oczach. Jest ona fenomenalnym dopełnieniem treści i tego uczucia, które towarzyszyło mi w trakcie czytania. Puszczając wodze fantazji mogę się domyślać, iż tą kobietą jest Eliza, psychoterapeutka po przejściach osobistych, która tak naprawdę do końca nie poradziła sobie z traumą przeszłości i jej, mówiąc w psychologicznym żargonie, nie przepracowała. Pewnego dnia ma wrażenie, iż jest obserwowana, kolejnego, że ktoś zrobił jej zdjęcie z ukrycia, że ją osacza i próbuje przestraszyć. W głowie Elizy zaczynają kiełkować nieprawdopodobne scenariusze. I wtedy w jej życie wkracza Borys, pół Polak, pół Rosjanin, przystojny, wysportowany gitarzysta, mężczyzna idealny. Eliza jest nim oczarowana, nie wiedząc jednak, iż to właśnie on, ów cudowny i tajemniczy mężczyzna ją wybrał, że to on na nią zastawił pułapkę, bo to właśnie ona jest trzecią na jego liście....

"Nie wierzę w durne gadanie, że to wszystko ma w życiu sens. Ale jednak niektóre chwile bywają chyba po coś"

Kim jest Lilianna? Pojawia się w książce w zasadzie na samym jej początku. Dojrzała, bogata bizneswoman. Kobieta nieszczęśliwa i samotna, raz za razem rozpamiętująca ostatnie lata swojego życia i wciąż obsesyjnie zakochana w Maximie, którego poznała na egzotycznych wakacjach, i z którym pewnego dnia straciła kontakt. Maxim zniknął a wraz z nim cały sens jej życia. Aż do dnia, w którym w Warszawie ponowie go ujrzała z kobietą, która była fizyczną kopią jej samej. I już wiedziała, że go odnajdzie.

Podobnie jak w swojej debiutanckiej powieści autorka zastosowała narrację wieloosobową. Główni bohaterowie: Eliza, Lilianna i Anton vel Borys, ukazują nam świat ze swojej własnej perspektywy. Zdarzenia ujęte w czasie czytelnik może ujrzeć pod różnym kątem. Z rozdziału na rozdział życie trójki bohaterów łączy się w zgrabną całość. To co początkowo wydawało się wyrwane z kontekstu, nabiera jasności i przejrzystości. Poszczególne elementy układanki, umieszczają się na właściwym miejscu. Nie można jednak powiedzieć, że mamy do czynienia z naiwną fabułą i schematycznym rozwiązaniem. "Trzecia" to doskonały thriller, którego głównymi filarami okazały się znakomicie skonstruowane pod względem psychologicznym postaci. Wraz z autorką zaglądamy w umysły naszych bohaterów, poznajemy ich lęki, obawy i myśli. Jesteśmy świadkami narodzin obłędu ze wszystkimi jego przerażającymi konsekwencjami. To własnie psychika ludzka jest głównym czynnikiem budzącym napięcie w trakcie czytania i to co może roić się w głowach innych ludzi. 
Fani gatunku na pewno nie będą zawiedzeni - ja absolutnie nie byłam.

"Każdy skrywa jakąś tajemnicę, bez wyjątku, każdy ma coś na sumieniu"

OCENA:8/10



wtorek, 10 lipca 2018

BŁOTO - HILLARY JORDAN




"Gdy myślę o farmie, widzę błoto. Żałoba za paznokciami męża, strupy zaschniętej ziemi oblepiające kolana i włosy dzieci. Błoto pochłaniające moje stopy niczym niemowlę łapczywie ssące pierś matki, znaczące śladami butów drewnianą podłogę domu. Było nie do pokonania. pokrywało wszystko. Moje sny miały błotnisty kolor"


"Błoto" to debiutancka powieść amerykańskiej autorki Hillary Jordan. Pomysł na napisanie książki zrodził się w głowie pisarki już bardzo dawno temu. Inspiracją były usłyszane historie opowiadane przez babkę, mamę i ciotkę, które tuż po wojnie przez rok mieszkały na prymitywnej farmie, w niepomalowanej chałupie, bez prądu, telefonu i bieżącej wody. Dla dwóch małych dziewczynek była to wielka przygoda. Inaczej jednak ten czas wspominała babka pisarki, dla której każdy kolejny dzień był walką o przetrwanie i walką z wszech otaczającym ich błotem. 
Do takich właśnie warunków trafia w roku 1946 wraz z mężem Henrym, dwiema małymi córkami i złośliwym, bezdusznym teściem Laura McAllan, kobieta wykształcona, mieszkająca dotychczas w mieście i korzystająca z wszystkich jego uroków. Henry jest plantatorem bawełny i wraz z dzierżawcami farmy, czarnoskórymi Jacksonami, co dzień walczy o utrzymanie się na finansowej powierzchni. W Delcie Missisipi życie nie jest łatwe. Brutalność Południa wraz z głęboko zakorzenionym rasizmem odciśnie głębokie piętno na obu rodzinach. 

"Na farmie nie ma miejsca na litość. Wtedy jeszcze wcale tego nie rozumiałam, ale wkrótce miałam się wszystkiego nauczyć"


Historia opowiedziana jest z różnych perspektyw. Autorka daje bohaterom głos, którym przedstawiają swoją wersję wydarzeń, swoje spojrzenia na ich własną codzienność. Tu nie ma podziału na czarnych i białych, na panów i dzierżawców, na kobiety i mężczyzn. Tu wszyscy maja prawo do wypowiedzenia się, do czego nie mają jednak prawa w rzeczywistości. Rzeczywistość w tych czasach w Missisipi jest brutalna. Rasizm, głęboko zakorzeniony w społeczeństwie Południa, jednoznacznie wyznacza granice na białych i kolorowych. Jakikolwiek przejaw buntu kończy się tragicznie. Jednakże różnice w intensywność rasowej dyskryminacji są także doskonale widoczne. Stary McAllan (Papa) jest najgorszym typem rasisty, zwolennikiem Ku Klux Klanu, który w swojej nienawiści do kolorowych nie cofnie się przed niczym. Jego syn Henry, dla którego ziemia liczy się bardziej niż człowiek, jest typem pana na włościach. Kolor skóry dzierżawcy nie jest decydujący, lecz nadal traktuje  czarnoskórych jak ludzi drugiej kategorii. I wreszcie Jamie, młodszy brat Henrego i drugi syn Papy, który po powrocie z wojny, pogruchotany psychicznie i nieradzący sobie z rzeczywistością, przejawia zupełnie inne spojrzenie na sprawy podziałów rasowych - zaprzyjaźnia się z Ronselem, najstarszym synem Jacksonów, również walczącym w Europie w czasie Drugiej Wojny Światowej. Ten przejaw arogancji młodego pokolenia, w świecie nienawiści i niesprawiedliwości, musiał prędzej czy później doprowadzić do tragedii.
Hillary Jordan stworzyła przejmującą opowieść ukazującą walkę o prawo do równości i własne człowieczeństwo. Dramatyzm rozgrywający się na kartach książki raz po raz każe zastanawiać się nam, jak daleko jeszcze może posunąć się człowiek w stosunku do drugiego człowieka. Jednakże "Błoto" to powieść nie tylko o rasizmie i podziałach tak wielkich, że prowadzą do nienawiści, ale także o szacunku do drugiego człowieka, przyjaźni ponad podziałami i miłości pomimo wszystko. 


"To, czego nie możemy wypowiedzieć na głos, mówimy w milczeniu"

OCENA: 9/10

sobota, 7 lipca 2018

PRAWDZIWA HISTORIA - DELPHINE DE VIGAN




"L. wkroczyła w moje życie i powoli, zdecydowanie, podstępnie przewróciła je do góry nogami"

Delphine de Vigan to niezwykle popularna i nagradzana pisarka francuska. Nie czytałam dotychczas żadnej jej powieści, więc po tygodniach zaczytywania się w thrillerach i kryminałach, postanowiłam sięgnąć po coś w moim mniemaniu lżejszego i niezobowiązującego, sięgnęłam po "Prawdziwą historię". Jakże się myliłam. Przeczytana przeze mnie książka nie okazała się ani lekka ani niezobowiązująca, ale niepokojąca, wielowarstwowa i poruszająca.
Najpierw poznajemy Delphine, pisarkę po czterdziestce, której sukces jej ostatniej powieści najbardziej zaskoczył chyba ją samą. Sportretowanie swojej matki samobójczyni o osobowości typu borderline, nie było rzeczą łatwą, tym bardziej, że sukces książki pociągnął za sobą niezliczoną masę komentarzy, analiz utworu, zaproszeń i spotkań z czytelnikami. Stopniowo od tego pierwszego zaskoczenia, onieśmielenia sukcesem i oszołomienia popularnością powieści, Delphine przechodzi w stan narastającej paniki i niemożności stawienia czoła temu co się wokół niej dzieje. Ucieka, chowa się w bezpiecznych murach własnego domu, tworząc wokół siebie niewidzialny kordon oddzielający ją od otoczenia. Cierpi na niemoc twórczą, tak silą, że każda nawet najmniejsza myśl o rozpoczęciu pracy nad nowa powieścią, wywołuje w niej ataki paniki. I  wtedy na jednym z przyjęć poznaje L., piękną tajemniczą kobietę w jej wieku, ghostwriterkę, która zdaje się czytać w jej myślach, odgadywać ukryte pragnienia pisarki, rozwiązywać przerastające ją problemy, tak by stopniowo przejąć każdy skrawek jej życia i osobowości. 

"Wydawało się, że L. wie o mnie wszystko, chociaż nie powiedziałam ani słowa"

Autorka stworzyła powieść poruszającą. Dawno po skończeniu książki nie nachodziła mnie myśl by przeczytać ją po raz drugi, odkryć nowe, ukryte między słowami warstwy, ponownie zanurzyć się w wykreowany przez autorkę świat. Narratorką powieści jest Delphine, to ona od początku do końca opowiada nam swoja historię. Historię tak niesamowitą, że każdy łącznie z nią samą, zastanawia się czy mogła się ona wydarzyć naprawdę. Historię, która w miarę jak się w nią zagłębiamy, nie powoduje zimnego potu strachu, ale delikatne mrowienie narastającego niepokoju. "Prawdziwa historia" opowiada o niesamowitych możliwościach ludzkiego umysłu, o rzadkiej umiejętności wsłuchiwania się w swoje wnętrze, tak by stopniowo wydobyć z czeluści podświadomości ukryte pragnienia własnej duszy i o niesamowitej sile człowieka w starciu z niemocą. 


KONIEC*


OCENA: 9/10

środa, 4 lipca 2018

OSTRE PRZEDMIOTY - GILLIAN FLYNN




"Reporter jest jak wampir. Nie może wejść do twojego domu bez zaproszenia, ale kiedy już się tam znajdzie, nie pozbędziesz się go, dopóki nie wyssie z ciebie ostatniej kropli"


Gillian Flynn, autorka "Zaginionej dziewczyny", swoja karierę pisarską zaczynała powieścią "Ostre przedmioty", napisaną w 2006 roku. Książka ta, podobnie jak jej następczyni, doczekała się ekranizacji. Dzięki stacji HBO powstał miniserial z Amy Adams w roli głównej. Dlatego też powieść wydana przez Znak Literanowa posiada tę piękną serialową okładkę, by połączyć dwa wydarzenia: ponowne wydanie książki "Ostre przedmioty" oraz telewizyjnej premiery serialu na jej podstawie.
Camille Preaker jest dziennikarką śledczą pracującą w "Daily post", czwartej co do wielkość gazecie w Chicago. Jest osobą samotną, wycofaną, mierzącą się na co dzień z wieloma problemami, także tymi natury psychicznej, które nie opuściły jej w momencie wyjazdu z rodzinnej miejscowości Wind Gap. Nie stroni od alkoholu i okalecza się. Zostawiając wszystko za sobą Camille próbowała ułożyć sobie życie w wielkim mieście z dala od wspomnień, niestety bez powodzenia, bo jej traumatyczna przeszłość postanowiła ją dogonić i zaatakować. 
W Wind Gap dochodzi do dwóch szokujących zbrodni. W odstępie dziewięciu miesięcy zostają zamordowane dwie dziewczynki. Camille zostaje delegowana do rodzinnej miejscowości aby przeprowadzić dziennikarski wywiad, zapoznać się z faktami oraz prowadzonym śledztwem, i wszystko to razem opisać w serii artykułów. W momencie przybycia do rodzinnej miejscowości Camille ponownie musi stawić czoło nie tylko wspomnieniom, ale też przerażającej rzeczywistości.


"To całe Wind Gap. Wszyscy znamy tutaj cudze sekrety. I wszyscy je wykorzystujemy"

Gillian Flynn udało się stworzyć portret małomiasteczkowego społeczeństwa w sposób doskonały. Kto w porę nie wyjechał, utknął tu już na zawsze, z nudą codzienności topioną w alkoholu i narkotykach, z zaburzonymi relacjami rodzinnymi i społecznymi, z tym całym okrucieństwem i podłością, które kryją się za fasadą dorastania i szkolnych relacji. Doskonale sportretowane też zostały w powieści kobiety, to one tutaj są głównymi bohaterkami. Mężczyźni jeśli się pojawiają, są jak cień sunący za człowiekiem, czasami nawet doskonale widoczny, ale zawsze w tle. Na pierwszy plan wysuwają się relacje Camille z własna rodziną, w szczególności z matką i młodszą przyrodnią siostrą. Już od samego początku mamy świadomość, że nie jest to idealny dom. Dziennikarka musi zmierzyć się nie tylko z własnymi demonami przeszłości, ale też z tymi, które zgotowała jej teraźniejszość. I ten wątek walki, z czasem wysuwa się na pierwszy plan, jakby znalezienie mordercy nie było już priorytetem, a pretekstem do rozliczenia się z przeszłością.

"Ostre przedmioty" to thriller, który trzyma czytelnika w napięciu praktycznie od samego początku. Raz za razem powtarzałam sobie w myślach słowa - "Co się dzieje na tym świecie?". Czasami miałam wręcz wrażenie, że znajduję się w jakimś koszmarze i najwyższy już czas się obudzić. Najbardziej przerażająca była świadomość tego, że to co się dzieje na kartach tej powieści, nie jest bynajmniej czystą fikcją literacką, bo takie miasteczka i takie społeczeństwa naprawdę istnieją. 

OCENA: 8/10


Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu





poniedziałek, 2 lipca 2018

ŻMIJOWISKO - WOJCIECH CHMIELARZ





"Prawdziwe było to, co ją otaczało. Niedoskonały mąż. Niedoskonałe dzieci. Niedoskonała praca i wreszcie jej własne, niedoskonałe życie"


Wojciech Chmielarz dał się poznać jako autor świetnych kryminałów, byłam więc bardzo ciekawa jak sprawdzi się w nowym gatunku, w thrillerze psychologicznym. Okładka stylem nawiązuje do serii kryminałów z Jakubem Mortką w roli głównej, więc początkowo myślałam, że będzie to kontynuacja cyklu, jednak jedno spojrzenie na okładkowy opis wyprowadziło mnie z tego błędu. 
Grupa trzydziestolatków, znajomych ze studiów i ich rodziny, spotykają się nad jeziorem, w gospodarstwie agroturystycznym, w niewielkiej wsi zwanej Żmijowisko. Spotkanie zaczyna się niewinnie, od pierwszych miłych rozmów i pierwszych wypitych kieliszków. Podczas jednej z takich zakrapianych imprez alkohol połączony z innymi używkami sprawia, że dawne urazy i skrywane latami pretensje wychodzą na jaw. Wszystkie tłumione dotychczas emocje miedzy małżonkami i ich znajomymi wybuchają jak fajerwerki na festynie. Sytuacja robi się naprawdę niebezpieczna. 
Kiedy rano skacowani i skłóceni ze sobą pojawiają się na śniadaniu okazuje się, że córka jednej z par - Kamili i Arka, 15 letnia Ada zaginęła w nocy. 
Tak naprawdę, mimo że w spotkaniu po latach uczestniczyło więcej osób, akcja powieści kręci się wokół dwóch par Kamili i Arka oraz Roberta i Adaomy, a także wokół gospodarzy. Spoglądamy na zaistniałą sytuację z trzech perspektyw. Dni pierwszego spotkania i czasu zaginięcia Ady (wtedy), z perspektywy powrotu na Żmijowisko ojca dziewczyny i jej poszukiwań dokładnie w rocznicę zaginięcia (teraz), oraz z perspektywy czasu rozgrywającego się pomiędzy tymi dwoma wydarzeniami (pomiędzy). 

"Wszystko przez to miejsce, pomyślał, jest przeklęte. Bolała każda chwila spędzona tutaj"

W miarę rozwoju akcji autor stopniowo odsłania nam kulisy samej tragedii jak i czasu, który nastąpił po niej. Doskonale przedstawił on dramaturgię wydarzeń, zarówno relacje międzyludzkie jak i te rodzinne. I chyba tymi ostatnimi jestem najbardziej przerażona. Obraz pokolenia robiących kariery trzydziesto- i czterdziestoparolatków i tych, którzy wciąż muszę walczyć o utrzymanie się na powierzchni jest przerażający. Nastawieni na sukces, komercję, władzę i nieliczenie się z innymi, powoli zatracają własne człowieczeństwo. Brak porozumienia w związkach, nieszczere relacje międzyludzkie czy wreszcie brak kontaktu ze swoimi nastoletnimi, nie rozumiejącymi jeszcze świata dziećmi, mierzącymi się przecież z własnymi demonami, poniekąd przyczynia się do całej tej tragedii. Finał jest tylko wypadkową wszystkiego co zdarzyło się kiedyś, wtedy, teraz i pomiędzy.
W miarę czytania "Żmijowiska" stawałam się coraz bardziej niespokojna. Autor trzymał mnie w szachu i nie pozwalał na rozwiązanie zagadki zaginięcia Ady samodzielnie i przed czasem. Oczywiście, że miałam podejrzanego, nawet niejednego, jednak o tym co naprawdę wydarzyło się tej tragicznej nocy, dowiedziałam się dopiero czytając ostatnie strony książki. Finał okazał się naprawdę zaskakujący. 
Wojciech Chmielarz zaserwował nam ciekawą, z psychologicznej perspektywy historię, i do tego opowiedział ją naprawdę niebanalnie. "Żmijowisko" to thriller na naprawdę wysokim poziomie, który nie tylko mnie zaskoczył ale też i skłonił do refleksji.


"Tragedia w życiu nigdy nie wygląda jak w kinie, w kolorze i stereo"

OCENA: 9/10