Szukaj na tym blogu

czwartek, 27 grudnia 2018

OSTATNIE INSTRUKCJE - NIR HEZRONI





W chwili gdy skończyłam czytać "Trzy koperty", poprzednią książkę Nira Hezroniego, wiedziałam, że muszę od razu sięgnąć po jej kontynuację i sprawdzić, czy i ta część okaże się tak dobra jak jej poprzedniczka. Akcja "Ostatnich instrukcji" dzieje się w 2016 roku, czyli 9 lat od zakończenia wydarzeń opisanych w części pierwszej. Agent 10483 powraca, chciałoby się powiedzieć z martwych, bo za takiego przez te wszystkie lata był przez Organizację uważany. Powraca i przygotowuje zemstę na ludziach, którzy go zdradzili. Zemstę o tyle  straszną, że nie liczącą się ani z kosztami, ani z niewinnymi jej ofiarami. Cel namierzony - czas przystąpić do jego realizacji.
Akcja powieści tym razem przebiega dwutorowo, jednak ogranicza się tylko do jednego roku. Śledzimy bieżące wydarzenia i te, które do nich doprowadziły, czyli czas od wybudzenia się Agenta 10483 ze śpiączki, narodziny planu zemsty i stopniową jego realizację. "Trzy koperty" pozostawiły czytelnika z wieloma pytaniami bez odpowiedzi, "Ostatnie instrukcje" częściowo na te pytania odpowiadają. Poznajemy szczegóły pracy osoby, która przeprowadzała na Agencie neurologiczne transformacje i ich późniejsze konsekwencje. Mimo iż nasz bohater nadal zachowuje się jak psychopatyczny szaleniec, to jego działania nie są bynajmniej chaotyczne, lecz doskonale precyzyjne. Jak genialny szachista analizuje, przewiduje i łączy porozrzucane  elementy  w całość. Wszystko ma dopracowane do perfekcji, jest przygotowany na każdą ewentualność. Uczy się błyskawicznie, nadrabiając straconą dekadę życia.
Więcej jest też w tej części nowinek technologicznych i technicznych szczegółów. Agent 10483 po przebudzeniu ma do dyspozycji cały Internet z jego nieograniczonymi możliwościami. Tak jak w czasach służby w Organizacji był pod jej wyłączną opieką, zarówno technologiczną jak i finansową, tak w 2016 roku musi i radzi sobie sam. Korzysta zatem z tego co oferuje mu współczesna technologia. Doskonale się w tym świecie odnajduje i z łatwością wykorzystuje go do swoich potrzeb. Perfekcyjny plan przygotowany, czas rozpocząć przedstawienie ...

"Ostatnie instrukcje" okazały się naprawdę świetną kontynuacją "Trzech kopert". Wartka akcja i ciekawe pomysły autora na fabułę sprawiały, że czytałam książkę z wypiekami na twarzy. Oczywiście zdarzały się momenty spowolnienia i nużące mnie przydługie opisy techniczne broni, ale odbierałam je jako chwilę oddechu przed kolejną szaleńczą akcją i zbieranie siły przed wielkim finałem. A było na co czekać. Autor zaserwował nam prawdziwy, długi finałowy majstersztyk. Wszystkie wątki precyzyjnie wskoczyły na swoje miejsce w tej skomplikowanej, nasyconej adrenaliną układance. A na deser otrzymałam to co w takich powieściach lubię najbardziej, epilog z nadzieją na kontynuację.

OCENA: 8/10

Za możliwość przeczytania książki dziękuję 
Wydawnictwu Media Rodzina



sobota, 22 grudnia 2018

PEJZAŻ Z ANIOŁEM - MAGDALENA KORDEL





"Dla jednych magia, dla innych przekleństwo"


Grudzień to wyjątkowy miesiąc, a Święta Bożego Narodzenia to wyjątkowy czas. To wtedy świat przystrojony odświętnymi dekoracjami pięknieje, a w sercach ludzi rodzi się nadzieja na lepsze jutro. Wszyscy zagubieni - odnajdują drogę, a nieszczęśliwi i samotni - miłość i szczęście. W ten jedyny w roku czas, bardzo lubię takie nastrojowe i pełne ciepła powieści. Z wielką więc przyjemnością sięgnęłam po "Pejzaż z aniołem" Magdaleny Kordel. Mimo iż nie czytałam wcześniejszych części cyklu Malownicze, nie przeszkadzało mi to zupełnie oddać się nastrojowi świątecznej lektury. Może dlatego, iż Adrianna, nasza główna bohaterka, jest nową postacią odwiedzającą górskie miasteczko Malownicze. Dla tych z was, którzy znają tę serię napiszę tylko, że i w tej części spotykać możemy wyjątkowych mieszkańców miasteczka: Madelain, Leontynę, Miecia i Antoniego.
Adrianna jest młodą kobietą ze smutną rodzinną przeszłością. Jako dziecko kochała wszystko co wiązało się ze Świętami. Wspólne ubieranie choinki, wyczekiwanie, radość z otrzymanych prezentów. Wszystko to odeszło wraz ze śmiercią ukochanego ojca. Teraz ten grudniowy, świąteczny okres to dla Adrianny czas pełen smutnych wspomnień, od których pragnie uciec jak najdalej. Uciec od ludzi i miejsc, zaszyć się w głuszy i zapomnieć o wszystkim co wiąże się ze Świętami Bożego Narodzenia. Postanawia zostać grudniową niepokorną. Pakuje więc rzeczy do samochodu i wyjeżdża do małego miasteczka Malownicze, gdzie dopiero na miejscu przekonuje się, że uciec przed świętami to nie taka prosta sprawa.

Myślę, że gdybym przeczytała te powieść w innym niż przedświątecznym okresie, to nie otuliłaby mnie ona swoją cudowną atmosferą tak bardzo jak to zrobiła w ten grudniowy czas. Mili, sympatyczni ludzie, zimowy krajobraz i świąteczny nastrój książki sprawia, że wszystko nabiera zupełnie innej barwy. Nie jest to jednak opowieść przesłodzona i naiwna. Pomimo tego, iż akcja osadzona jest w okresie i klimacie Świąt Bożego Narodzenia, to jednak tematy w niej poruszane do łatwych nie należą. Autorka zwraca uwagę między innymi na problem, który o tej porze roku jest problemem nagminnym. W akcję wplata wątek oddawania osób starszych, szczególnie w okresie przedświątecznym, do placówek opiekuńczych. Czytając "Pejzaż z aniołem" dowiadujemy się, że nie tylko osoby starsze są przeszkodą w prowadzeniu wygodnego życia. Może być nim także i dziecko, co na przykładzie smutnych losów Ady doskonale jest zobrazowane. 
Malownicze i jego mieszkańcy są lustrem, w którym odbijają się problemy osób, które odwiedziły to przyjazne miasteczko, w ten magiczny czas. Jedni przyjeżdżają tutaj by zapomnieć, inni by przypomnieć sobie jak żyć, ale żadne z nich nie przypuszcza nawet, jak decyzja o spędzeniu świąt w górach zaważy na ich późniejszym życiu. Bo Malownicze uzdrawia, otula miłością i udowadnia, że nigdy nie jest za późno na cuda.
To pięknie opowiedziana historia o życiowych decyzjach, koniecznych zmianach i odnajdywaniu siebie, o zamknięciu złej przeszłości i otwarciu nowej, lepszej przyszłość, a także i o tym, że aby otworzyć nowy rozdział w życiu, trzeba najpierw definitywnie zamknąć ten stary. 


"Żal to strata czasu, to przeszłość, która okalecza cię w teraźniejszości"

OCENA: 8/10



Za możliwość przeczytania książki dziękuję
 Wydawnictwu Znak



sobota, 8 grudnia 2018

OBLUBIENICA MORZA - MICHELLE COHEN CORASANTI, JAMAL KANJ




"Życie wdepcze cię w ziemię, jeśli mu na to pozwolisz. Ale musisz się nauczyć podnosić po każdym ciosie. Tak właśnie robią zwycięzcy"


Tytułowa Oblubienica Morza to starożytny port Jafa, leżący obecnie na terytorium Izraela, a należący  wcześniej do arabskich osadników. W 1947 roku został on, w czasie trwania wojny domowej, zajęty przez Żydów, a dwa lata później połączony z Tel Awiwem w jedną aglomerację. O niełatwych stosunkach izraelsko-palestyńskich, o dramacie wypędzonych rodzin, ale też i o miłości pomiędzy podziałami opowiada ta piękna historia, stworzona przez Michelle Cohen Corasanti, pisarce pochodzącej z konserwatywnej żydowskiej rodziny mieszkającej w USA oraz Jamala Kanj, inżyniera urodzonego w palestyńskim obozie dla uchodźców w Libanie.

Cztery różne osoby i cztery historie opowiedziane w różnej przestrzeni czasowej. Sara, Yousef, Ameer i Rebeka - Żydzi i Palestyńczycy, ich los nieustannie się ze sobą splata. Dwa narody, jedna historia o ojczyźnie. Miłość ponad nienawiścią i nienawiść ponad człowieczeństwem. Konflikt i ludzki dramat, ale także nadzieja oraz wiara w ludzi mimo podziałów.

ZSRR - kwiecień 1932 - Sara z powodu żydowskiego pochodzenia musi wraz ze swoim ojcem uciekać z kraju. Udają się do Palestyny, by tam rozpocząć nowe życie z dala od prześladowania i grożącej im śmierci. Pomocną dłoń wyciąga do nich palestyńska rodzina, z którą ojciec Sary prowadził w przeszłości interesy. Wszystko zaczyna się układać. Sara dostaje pracę, poznaje także syna gospodarza Yousefa, w którym zakochuje się z wzajemnością. Nie przeczuwa jednak, że wyznaniem miłości czystej i ponad podziałami sprowadzi na siebie i swoich najbliższych tragedię.
Lata 80. - Ameer to młody, zdolny palestyński chłopiec, mieszkający w obozie dla uchodźców w Libanie. Dzięki swojej ogromnej sile i talentowi udaje mu się wyrwać z piekła. Dramat, śmierć, i nienawiść na tle narodowościowym towarzyszyły Ameerowi od dziecka. Nim wreszcie dotarł do bezpiecznej przystani, jaką była uczelnia amerykańska, przeszedł prawdziwe piekło na ziemi.
Lata 90. - I wreszcie Rebeka, młoda Żydówka, urodzona w Stanach, która sprzeciwia się złemu traktowaniu Arabów przez jej rodaków i często też staje w ich obronie. W miarę jak poznaje historię konfliktu i ludzi, których powinna z racji swego pochodzenia nienawidzić, zrywa ze swoim despotycznym narzeczonym, wyzwalając tym postępowaniem  w nim gniew i chęć odwetu. 

"Oblubienica morza" porywa nas swoją historią praktycznie od pierwszej strony. Napisana przez Araba i Żydówkę powieść wzrusza i wzburza, rozdziera serce ale i daje nadzieje na lepsze jutro. Autorzy nie upiększają rzeczywistości, przedstawiają brutalność skonfliktowanego świata takim jakim jest naprawdę, nie stojąc po żadnej stronie konfliktu.  
Czytając te książkę czułam ogromną złość. Nie na ludzi, którzy bardzo często w swoich poglądach i zachowaniu przedstawiali myśli i czyny wpojone im od urodzenia, ale na politykę, która nakazywała nienawidzić jednego narodu przez drugi naród, i która temu konfliktowi biernie się przyglądała. Równość, tolerancja, akceptacja inności - to lekcje, które każdy musi przerobić. Jedni przyswoją je szybko, od razu wcielając w życie, innym zajmie to parę lat, nim zrozumieją, że konflikt nie prowadzi do pokoju, inni natomiast nie zrozumieją tych lekcji nigdy i będą nauczać według swoich własnych prawideł. 
Ta książka na długo pozostanie w mojej pamięci, mimo iż zakończenie na tle całości wydaje mi się odrobinę przesłodzone. Myślę, że mogę ja polecić wszystkim, którzy uwielbiają emocjonujące książki i dla których miłość, przyjaźń i zrozumienie pomiędzy podziałami to nie tylko puste frazesy.



"Nigdy nie będziemy bezpieczni, czyniąc innym to, co uczyniono nam. Uda się to tylko wtedy, kiedy nauczymy się żyć razem"


OCENA: 8/10