Szukaj na tym blogu

wtorek, 14 sierpnia 2018

GORSZY - PIOTR GÓRSKI





"Wszystkim nam się wydaje, że jesteśmy mniej lub bardziej nietykalni"

Biorąc do ręki drugi tom cyklu kryminalnego z komisarzem Sławomirem Krukiem w roli głównej (o pierwszej części "Kruk" pisałam post wcześniej), czułam ogromne czytelnicze podekscytowanie. Nie od dziś bowiem wiadomo, że tom drugi jest dla autora takim pisarskim egzaminem. Po świetnym debiucie mamy prawo oczekiwać równie dobrej lub nawet lepszej jego kontynuacji. Niestety często zdarza się i tak, że autorowi brakuje pomysłu na rozwinięcie akcji i czasu na dopracowanie całości. 

"Gorszy" jest bezpośrednią kontynuacją "Kruka", tak więc jeśli nie znacie pierwszej części cyklu, to nim sięgniecie po drugą koniecznie musicie nadrobić zaległości. Ważnie jest bowiem to, by czytać je w odpowiedniej kolejności, gdyż obie części są bardzo ściśle ze sobą połączone. Rozpoczęte, a nie zakończone jeszcze wątki są kontynuowane, a postacie stojące dotychczas w cieniu wysuwają się na plan pierwszy. Z niektórymi się żegnamy, innych dopiero poznajemy. 
Ponownie na scenę wkracza komisarz Sławomir Kruk, ale tym razem nie ma przy nim pani prokurator Marty Krynickiej. Została ona bowiem oskarżona o morderstwo i osadzona w areszcie. Na miejscu przestępstwa znaleziono dowody potwierdzające udział Krynickiej w zbrodni, to z jej broni zamordowano człowieka i to ją widzieli świadkowie jak chwilę po strzelaninie wychodzi z domu zamordowanego.  Aresztowanie jak najbardziej zasadne. Tylko dlaczego Kruk jakoś nie wierzy w winę młodej pani prokurator? I dlaczego tak wpływowi rodzice Marty Krynickiej są zupełnie niezainteresowani obecnym i dalszym losem córki? 
Krok po kroku komisarz dociera do wszystkich odpowiedzi. Nim jednak je uzyska, będzie musiał zmierzyć się z potężnym połączonym światem polityki, biznesu i mafii.
Komisarz Kruk w "Gorszym" odrobinę złagodniał. Nadal jest niesamowicie skuteczny w działaniu i odważny ponad program. Tym razem jednak brawurę w dużej mierze zastąpił sprytem i inteligencją. Jego "psi" instynkt nadal go nie zawodzi. Sprawnie łączy fakty i bez strachu podąża w wyznaczonym przez siebie kierunku. 

Czytając "Gorszego" nie można narzekać na nudę. Historia napisana jest sprawnie, fabuła przemyślana a intryga ciekawa. Poszczególne elementy układanki logicznie dopasowują się do całości. Autor nie serwuje nam zbędnych opisów i niepotrzebnych myślowych skoków w bok. Wszystko co się wokół głównej sprawy dzieje jest połączone z całością i prędzej czy później w niej się pojawi. Powiązanie wielkich pieniędzy z polityką i światem przestępczym oraz obrazy ludzi pociągających za sznurki przedstawione są bardzo sugestywnie i realnie. Czytając nie wyczuwa się absurdu sytuacji i szukania sensacji na siłę. Przez co mamy wrażenie jakby sprawa, nad która pracował komisarz i jego ludzie, mogła wydarzyć się naprawdę. Nie od dziś bowiem wiadomo że polityka, układy i wielkie pieniądze idą w parze.

Piotr Górski mnie nie zawiódł. "Gorszy" to świetny kryminał, który polecam wszystkim wielbicielom gatunku. Ja na pewno sięgnę w przyszłości po kolejna jego książkę, tym razem już w ciemno.


"Gdy człowiek zaczyna się wahać, kłamstwa przestają przychodzić bez trudu"


OCENA 8.5/10


Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu

poniedziałek, 13 sierpnia 2018

KRUK - PIOTR GÓRSKI




"Człowiek nie zna sam siebie. Gdy siebie poznaje, bywa zdziwiony"

Mnie miłośniczkę kryminałów szalenie ucieszyło odkrycie kolejnego cyklu kryminalnego w polskiej literaturze. Mamy niesztampowego komisarza prowadzącego śledztwo, o nieustabilizowanym życiu prywatnym, mamy nie do końca nieskazitelną panią prokurator i coś co zaważyło na całej mojej ocenie powieści czyli ciekawą sprawę kryminalną, wartką fabułę, inteligentne i czasami sarkastyczne dialogi, słowem, znalazłam tutaj to co tygrysy lubią najbardziej.  "Kruk" to  debiutancka powieść Piotra Górskiego, który od lat związany jest z Trójmiastem i właśnie w Gdańsku umieścił akcję swojej książki.
Na plaży w Jelitkowie dwoje przypadkowych biegaczy zauważa wyrzucony przez morze skórzany worek, z którego wystaje ludzka ręka. Zamordowanym okazuje się być historyk starożytny Sławomir Rakowiecki, specjalista w swojej dziedzinie, który fascynował się mordami rytualnymi, szczególnie Poena cullei czyli "karą worka". Była to stosowana w starożytnym Rzymie kara śmierci za ojcobójstwo, polegająca na wrzuceniu skazanego wraz z wężem, psem, kotem i kogutem do jednego worka, zaszyciu go i wrzuceniu do wody. Kto dokonał tego okrutnego rytuał i dlaczego to właśnie profesor historii starożytnej stał się jego ofiarą? Tę zagadkę będzie starał się rozwiązać komisarz Sławomir Kruk we współpracy z młodą panią prokurator Martą Krynicką. W miarę rozwoju akcji przekonujemy się, że nikt nie jest tym za kogo go uważa otocznie, łącznie z prokurator Krynicką, która nie wiadomo dlaczego utrudnia śledztwo, dążąc do jak najszybszego zamknięcia sprawy. Na wierzch wypływają kolejne fakty, a dochodzenie które z początku wydawało się rutynowym okazało się pełne zawiłości. Również samo zakończenie śledztwa okazało się naprawdę zaskakujące.
Gdybym nie miała świadomości tego, że "Kruk" to debiut kryminalny Piotra Górskiego, nigdy bym w to nie uwierzyła. Miałam przed sobą książkę napisaną naprawdę świetnie (wyczuwa się, że autor jest z wykształcenia polonistą :)), którą czytało się szybko i z wielkim zainteresowaniem. Nie jest to powieść, w której trup ściele się gęsto a policjanci na każdym kroku przekraczają swoje uprawnienia, ale  ciekawie przedstawiona zagadka kryminalna, której rozwiązania dokonuje inteligentny i bystry komisarz Sławomir Kruk, którego polubiłam już od pierwszych rozdziałów. Mimo iż, nie jest on postacią krystalicznie czystą, to jego bezkompromisowość, błyskotliwość, poczucie humoru i prawdziwy zawodowy instynkt od razu mnie uwiodły. 
Cieszę się, że autor nie poprzestał tylko na tym jednym kryminale, ale postanowił kontynuować cykl z komisarzem Krukiem w roli głównej. To bardzo udany debiut, który wszystkim fanom kryminałów, i nie tylko, serdecznie polecam, a ja od razu zabieram się za lekturę drugiego tomu cyklu pt. "Gorszy", który jest bezpośrednią kontynuacją "Kruka".


"Życie zawsze nas dogoni. Piękne miejsce nie uczyni człowieka szczęśliwym, jeśli człowiek nie przyniesie tam szczęścia ze sobą"

OCENA: 8/10 

środa, 8 sierpnia 2018

NAJWIĘKSZE PRZEBOJE - LAURA BARNETT








"Nie była w stanie odsłuchiwać tej ścieżki dźwiękowej, niegdyś tak swobodnie osadzonej przez nią w życiu, które okazało się tylko długą, nijaką drogą; drogą, którą za sprawą kaprysu jakiegoś okrutnego, bezlitosnego bóstwa skazana była przemierzać sama"

Kiedy sięgnęłam po powieść "Największe przeboje" tak naprawdę nie wiedziałam czego mogę się po niej spodziewać, czy spodoba mi się to co przeczytam, czy wręcz przeciwnie, zupełnie nie przypadnie mi ona do gustu. Trzymałam w ręce sporej wielkości książkę o oryginalnej, przypominającej płytę winylową okładce, wewnątrz podzielonej na rozdziały, z których każdy poprzedzony został tekstem piosenki i czarno-białym rysunkiem płyty, na której została ona zamieszczona. Autorka stworzyła wiarygodną historię życia i kariery piosenkarki Cass Wheeler, nie sprawiającej wrażenia fikcji literackiej, a przypominającą raczej sfabularyzowaną biografię znanej osoby, pełną głębokich relacji międzyludzkich. Aby uwiarygodnić swój zamysł Laura Barnett zaprosiła do współpracy brytyjską piosenkarkę Kathryn Williams, której czternasty muzyczny album, był właśnie zbiorem piosenek z tekstami zamieszczonymi w książce. Piosenki zarówno w powieści jak i w albumie, ułożone zostały w nieprzypadkowej kolejności, przedstawiały bowiem kolejne etapy życia bohaterki, były jej pamiętnikiem.

Sześćdziesięciopięcioletnia Cassandra Wheeler, niegdyś niezwykle popularna, dziś już troszkę zapomniana piosenkarka popowo-folkowa, postanawia wydać płytę składającą się z piosenek, które najwięcej dla niej znaczą, i które wytyczały ścieżkę jej życia. Każda z piosenek i tym samym każdy rozdział powieści jest jednocześnie chronologicznie ułożonym etapem życia Cass. Poznajemy jej dzieciństwo, początki kariery i lata popularności, jej marzenia i plany, sukcesy i porażki, czy wreszcie przyczynę zakończenia kariery muzycznej. Jesteśmy świadkami narodziny gwiazdy, przyglądamy się jej życiowym wyborom i decyzjom, które z perspektywy lat nie zawsze były decyzjami trafnymi Jej  oczami oglądamy alkoholowo-narkotykowe życie młodych ludzi świata muzyki i ich późniejszy czas stabilizacji życiowej, czas wielkich nadziei na przyszłość i jeszcze większych życiowych rozczarowań.  Cassandra spędzając ten jeden dzień w studiu nagraniowym, wybierając piosenki do planowanego albumu, tak naprawdę rozlicza się ze swoim minionym życiem. Próbuje zrozumieć siebie i sobie wybaczyć. 

Powieść kończy się w momencie, w którym się zaczęła, w dniu sześćdziesiątych piątych urodzin Cass, w dniu, w którym za sprawą tekstów piosenek, poznajemy ponad pięćdziesiąt lat życia artystki. Laura Barnett zabiera nas w niezwykłą pełną emocji i wzruszeń podróż. Bez fałszu i zakłamania przedstawia blaski i cienie artystycznego świata, w którym okresy radości tworzenia i sławy są przeplatane codziennością wymagającą poświęcenia i rezygnacji z marzeń. Czytając opis znajdujący się na okładce książki, składający się dosłownie z kilku, tak naprawdę niewiele mówiących o jej treści zdań, nawet nie przypuszczałam jak bardzo mnie ta powieść poruszy, i że właśnie retrospekcja życia byłej gwiazdy muzycznych scen zmusi mnie do refleksji nad przemijaniem życia i stratą tych których kochamy, nad podejmowanymi w życiu decyzjami, które nie zawsze były słuszne i poświęceniem siebie w imię wyższych ideałów.
"Największe przeboje" to piękna i wzruszająca książka, opowiadająca nie tylko o sławie, kwiatach i brokacie towarzyszącym muzykom, ale o trudnych emocjach, żalu i życiowych błędach. Polecam ją wszystkim tym, którzy nie boją się z takimi emocjami zmierzyć.


"Za chwilę otworzy usta, żeby coś powiedzieć; nie jako Cassandra, piosenkarka z oczami umalowanymi kredką, ubrana w aksamity i jedwabie, lecz jako ona sama. Cass Wheeler. Była muzyk. Była matka. Była córka. Była żona"



OCENA: 9/10


Za możliwość przeczytania powieści dziękuję 



środa, 1 sierpnia 2018

APARTAMENT W PARYŻU - GUILLAUME MUSSO




"Nie przyznawali się do tego, oboje jednak wierzyli nierozsądnie, że tajemnice malarza pozwolą im dotrzeć do jakiejś głęboko ukrytej prawdy - szukając obrazów Lorenza, szukali bowiem również siebie"


Za każdym razem gdy mam przed sobą książkę Guillaume Muso zastanawiam się dokąd tym razem zabierze mnie autor i w jakiej szalonej przygodzie będzie dane mi uczestniczyć. Nigdy jednak nie wątpiłam, że będzie to przygoda fascynująca. No cóż, tak też było i w tym przypadku.

Dwoje ludzi - Madeline, policjantka po przejściach, próbująca na nowo ułożyć sobie życie i zdystansować się do własnych osobistych przeżyć i Gaspard, samotnik chcący odciąć się od zgiełku i tłumu, który raz do roku przyjeżdża do Paryża aby w ciszy i spokoju napisać kolejna sztukę teatralną, dziwnym zrządzeniem losu, a może tylko zwykłym ludzkim błędem,  jest zmuszonych do wspólnego dzielenia wynajętego apartamentu, który był domem i zarazem pracownią Seana Lorenza. Początkowo wrogo do siebie nastawieni, a z czasem coraz bardziej zafascynowani tematem tragicznej historii życia malarza i jego rodziny, postanawiają połączyć siły i wspólnie rozwiązać zagadkę trzech zaginionych ostatnich obrazów artysty oraz sprawę porwania i zabójstwa jego synka. 
Wspólnie z bohaterami krok po kroku odkrywamy całą tajemnicę życia Seana Lorenza. Zanurzamy się w cudowną atmosferę Paryża, poznajemy tajniki pracy malarza i otaczającego go ówczesnego artystycznego świata. Śledzimy narodziny geniuszu i jego późniejszy rozwój, by wreszcie dotrzeć do momentu, gdy za sprawą tego jednego tragicznego dnia wszystko rozpada się jak domek z kart.

Musso tym razem stworzył powieść niezwykłą, jakże inną od tych jego powieści, które czytałam do tej pory. Tutaj na pierwszy plan wysuwa się sztuka, pasja i talent, wszytko to czym oddycha artystyczny świat. Mimo iż nasi bohaterowie są osobami samotnymi, bynajmniej nie spodziewajcie się rozwijającego się na kartach powieści romansu, bowiem głównymi tematami książki jest życie i twórczość Seana Lorenza, a także zagadka kryminalna, którą próbują rozwiązać Madeline i Gaspard. Akcja nie porywa nas od razu w szaleńczy wir, ale łagodnie, stopniowo wprowadza napięcie, które będzie nam już towarzyszyć do ostatniej strony powieści, a która swym zakończeniem totalnie wywraca wszystko do góry nogami. 

Czytając "Apartament w Paryżu" byłam zafascynowana opowieściami o malarstwie i jego tajnikach. Zostałam porwana w świat sztuki i doskonale się w tym świecie czułam. Ta książka zdecydowanie różni się od pozostałych, ale właśnie ten fakt, iż autor pisząc powieść tak odmienną odnalazł się w tej konwencji, nie pierwszy raz utwierdza mnie w przekonaniu, iż Guillaume Musso zasługuje na miano najpoczytniejszego pisarza francuskiego. Zarówno "Apartament w Paryżu" jak i pozostałe dzieła autora wszystkim fanom dobrej lektury zdecydowanie polecam.



"Sztuka jest jak pożar. Powstaje z tego co spaliła"


OCENA: 8,5/10


Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu