Szukaj na tym blogu

piątek, 15 września 2017

WSZYSCY PATRZYLI NIKT NIE WIDZIAŁ - TOMASZ MARCHEWKA




"Uliczne przysłowie Hausenberga mówi, że prawdziwy mężczyzna musi w życiu zrobić trzy rzeczy. Po pierwsze, owo życie przegrać, czyli stracić wszystko, co posiada. Po drugie, odrodzić się dla nocy i odegrać z zyskiem, bo uczyni go to mocniejszym niż kiedykolwiek. Po trzecie, spłodzić syna - tak po prostu, bez dodatkowych warunków" 

Wszyscy patrzyli nikt nie widział to powieść utrzymana w konwencji opowieści łotrzykowskiej. Tomasz Marchewka przenosi nas do Hausenberga, miasta, które samo w sobie jest też osobnym bohaterem tej książki. To miasto karcianych stolików, wielkich pieniędzy i władzy, pełne intryg, oszustw, zepsucia i śmierci. To żyjący nocą twór, który z każdym rozdziałem coraz bardziej wciąga nas w swój mrok i zniewala, każąc obserwować dziejący się na ulicach, domach  i w szulerniach spektakl, którego głównymi aktorami są: Slava - szuler, który, jak to pięknie ujął autor, we własnej głowie był niepokonany, Petr, samozwańczy król złodziei i Nino - zabójca. Akcja powieści rozgrywa się w nieokreślonym czasie i w nieokreślonym miejscu we wszechświecie - tak, tak, chociaż Słońce mamy wciąż jedno, to nocą nad miastem świecą dwa księżyce. Mamy wrażenie, ze poza tym jedynym miastem, żaden inny świat nie istnieje. Dzięki skokom czasowym zastosowanym przez autora, teraźniejsza akcja uzupełniana jest przez elementy przeszłości. Takie niewielkie puzzle, które włożone na miejsce dopełniają całości obrazu. Autor postawił na akcję, to nią żyjemy, o głównych postaciach nie wiemy tak naprawdę nic. Nie znamy ich przeszłości, nawet do końca nie wiemy jak wyglądali i tego chyba najbardziej mi w  powieści brakowało, tej konkretnej charakterystyki postaci.

Powieść napisana jest zgrabnie, akcja nie zwalnia ani na moment. Tomaszowi Marchewce z łatwością udało się zaprosić mnie do wykreowanego przez siebie świata i była to bardzo miła wizyta. Urzekły mnie karciane sztuczki, gangsterski klimat miasta i moralnie niejednoznaczni bohaterowie. Autor sprawił, że byłam jak wszyscy mieszkańcy Hausenberga, którzy patrzyli ale nikt nie widział.

"Hazard to nie jest gra w karty, to jest gra w ludzi"

OCENA: 8/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz